Przykazała sroka kotu,
by nie zbliżał się do płotu,
bo przy płocie, przy parkanie,
jakaś krzywda mu się stanie.
Na to kot zdziwiony wielce:
- Mam pazury i mam kielce;
radzę sobie w każdej rzeczy,
niech więc sroka bzdur nie skrzeczy.
Ot, pyszałek, chwalipięta!
Widać, przestróg nie pamięta...
bo i kogut nagle pieje:
- Ktoś tu chyba zamęt sieje!
- Nie wie jeszcze to kocisko,
że kres władzy jest już blisko?
Tego płotu (swego płotu)
kur nie odda za nic kotu.
Na podwórku, przy piwnicy
już się schodzą zwolennicy
trzymający stronę kota,
siedząc z nim co dnia na płotach.
A po drugiej stronie siedli,
ci co kura nie zawiedli...
Będą bronić jego racji,
niczym ziarna przy kolacji.
I czekają co się stanie
(jak głodomór na śniadanie),
kto zwycięży w grze o płot -
młody kur czy stary kot?
A tymczasem sprytna sroka,
nie spuszczając z płotu oka,
obu graczy pogodziła;
płot na pół im podzieliła:
- Jedna z dwóch połówek płotu
przynależna będzie kotu,
druga zaś kogucia będzie...
Walka więc się nie odbędzie!
Na wsi teraz jest bezpiecznie;
spór się skończył ostatecznie!
Kot i kogut (zgodnie z wiedzą)
na połówkach płotu siedzą.
Gliwice 12.09.2021 r .
.