Trzy zapałki ktoś włożył pod liście
i zapalił ostatnią z pudełka.
Ogień buchnął czerwienią soczystą,
aż ze strachu się gaik rozełkał.
Płonie dąbek i krzewy złociste,
w coraz większym już ogniu spowite,
aż się zgięły topole strzeliste,
wystraszone gaika niebytem.
Wtem strażacki się wóz tu pojawił
i sikawki zrobiły co trzeba.
Ogień zniknął (był taki łaskawy...)
Resztki iskier ktoś w ziemi zagrzebał.
Kto zapałki zapalił? - nikt nie wie,
ale mądry ten ktoś raczej nie był.
Czy w spokoju to zrobił, czy w gniewie,
wart jest kary za czyn swój haniebny!
Gliwice 16.09.2020 r .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz