Gdzieś wśród topól wirowały płatki śniegu
I z księżyca srebrnym blaskiem się bratały
By ku tobie mknąć, mój synku, w pełnym biegu
Jako gwiazdki, co by radość ci dawały...
Gdy spadały wprost ku tobie płatki-gwiazdki
I na dłoniach ci siadały jak motyle
Tyś je chwytał i uśmiechał się do matki
Jakbyś nieba jej przychylał w tamtą chwilę...
Gdy nadchodził późny wieczór leśną drogą
Tyś się cieszył jak zabawką każdą gwiazdką
A stareńki srebrny księżyc, skryty w głogu
Niczym niania cię zabawiał opowiastką...
Lecz choć księżyc nowe baśnie opowiadał
I w topolach już tańczyły nowe płatki
W twoje dłonie, mój syneczku, sen opadał...
A mnie ranek wczesny budził ze snu matki.
Gliwice 25.02.2009 r .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz