Listek spadł pod stopy Kasi
i jak kotek doń się łasi.
Kasia listek wnet podnosi,
a ten ją o pomoc prosi...
- Kasiu miła, powiedzże mi,
kiedy zieleń swą zobaczę?
Bo, gdy leżę tak na ziemi,
wiem, że teraz nic nie znaczę...
jestem zwiędły, pomarszczony,
wiatr mnie rzuca w różne strony,
i złą aurę muszę znosić,
więc o jedno chcę cię prosić...
Weź, Kasieńko, pędzel jakiś
i pomaluj mnie na nowo -
w kolor wiosny albo w khaki,
byle tylko na zielono.
Kasia z domu pędzel wzięła,
z farb w palecie zieleń zdjęła,
i mu erzac wiosny dała,
gdy go tak pomalowała...
Zanim deszcz mu zieleń zmyje,
zanim mróz go ściśnie zimą,
listek jak ten lord pożyje;
trochę wiosny dziś otrzymał.
Gliwice 12.11.2020 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz