Przy ulicy Kopernika
mieszkał Adaś, syn górnika.
Cztery lata ledwie miał,
a już każdy go tu znał.
Jakby mało było tego -
każdy powie ci dlaczego...
Dnia pewnego, chyba w czwartek,
przyszedł doń przyjaciel Bartek
i bawili się, aż noc
zawołała ich pod koc.
Wtem zza drzwi ktoś krzyknął: - Boże,
niech mi wreszcie ktoś pomoże!
To Adasia mama krzyczy;
z bólu już jak tygrys ryczy,
bo ją atak nerki wziął
(chyba kolka). Ból tak ciął,
że jej syn natychmiast prawie
wezwał do niej pogotowie.
Przyjechała pomoc w porę;
sanitariusz wraz z doktorem,
który mamie zastrzyk dał...
i ból przeszedł - bo przejść miał.
No i wszyscy znają teraz
czterolatka bohatera.
---
- Dzwoń pod numer 112!
Raz i dwa, i kilkanaście
powtarzała matka wciąż -
ratuj mnie, jak żonę mąż,
i o pomoc wołaj, synku,
przez telefon na kominku.
Gliwice 08.09.2025 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz